- Nie tylko nie on, nie on, nie on.
Mój uśmiech podchodził bardziej pod grymas, bo akurat wtedy, kiedy ja robiłam zakupy, jakiś inny wypierdek naszej planety musiał robić to samo i nic złego w tym, gdyby robiły to nieznane mi osoby, a nie akurat takie, które znam i za bardzo za nimi nie przepadam.
- Proszę, nie patrz się tu, nie patrz się.
Głupio zaczęłam przepychać się przez ludzi stojących w kolejce, by tylko stanąć obok stoiska z warzywami, tudzież brokułami. No bo hej, siatkarze na pewno nie lubią tego typu warzywka. Jak idiotka zaczęłam przebierać najpierw w brokułach, potem w pomidorach, udając, że szukałam dobrej jakości do zupy. A to był obłęd, bo Oliwier nienawidził zup. Właśnie, Oliwier!
- Tu jestem. - odezwał się, uczepiając się biedronkowego koszyka. Powiedziałam to na głos? - Zobacz, co znalazłem. - uniósł niewielkiej wielkości przezroczyste pudełko. - To słuchawki. Takich jeszcze nie mam. Mogę, mogę, mogę? - prosił.
- Po pierwsze nie znalazłeś tego tylko wziąłeś ze stoiska, odróżniamy takie rzeczy, a po drugie poproś tatę, by ci kupił.
- Tata mi tego nie kupi. Ma sto słuchawek, a mi daje już tylko te, co się psują. - naburmuszył się, ruszając aleją sklepu naprzód. Podążyłam za nim, szukając na półkach proszku do pieczenia. A że był to poniedziałek, pierwszy dzień tygodnia, pierwsza ocena na start, trzeba było jakoś zachęcić młodego, by starał się tak dalej, dlatego wymyśliłam, że będę mu piekła smakołyki, ale tylko za dobre stopnie w nauce.
- To napisz list do świętego mikołaja.
- Bardzo śmieszne. Mikołaj nie istnieje. Nie jestem taki głupi jak reszta dzieciaków. - zabawnie prychnął. Zaśmiałam się, czochrając jego blond czuprynę. - W szkole ostatnio pani nam powiedziała, że ktoś kto zostawia wszystkie rzeczy dla siebie i nie chce się nimi dzielić, to egoista. Nie chcę obrażać taty, ale sama widzisz. - wzruszył bezradnie ramionami.
- Yhym, też tak myślę. Ale jeżeli chcesz żyć, to mu lepiej tego nie mów. A teraz idź to odłóż, dobrze?
- Nie ma szans, żebyś mi to kupiła? Obiecuję się, że się poprawię i będę sprzątać pokój i nawet mogę pomyć naczynia. - namawiał mnie, a ja kiwałam przecząco głową. - Foch! - tupnął nóżką, a ja pociągnęłam go za kaptur, by szedł dalej. Sięgnęłam po proszek do pieczenia. - No tak, prochy sobie kupujesz, ale słuchawek to już nie. - burknął, a ja roześmiałam się w głos.
- Głupolu, a ciasto będziesz chciał jeść.
- A to będzie ciasto z prochami jakimiś? Będę miał po tym schizy. - ponownie się roześmiałam, gilgocząc go w żebra. Roześmiał się słodko.
- Co tu tak wesoło, hm? - podniosłam głowę i stało się to, przed czym uciekłam na drugim końcu sklepu. Bóg mnie chyba nie wysłuchał.
- Cześć wujek. - młody podał dłoń Aleksowi, przeczesując włosy. Jaki słodziak. - Bo wiesz, ja chcę słuchawki sobie kupić, a Karina znowu prochy jakieś do ciasta kupuje. O, a może ty mi je kupisz? - szturchnęłam go w ramię z morderczym spojrzeniem, ale on wytknął jedynie do mnie język. Westchnęłam.
- Pewnie, pokaż je. Dobre, najlepsze jakie mogłeś wybrać. Są już twoje. A twoja niania gorzko zapłaci, że jest taka samolubna. - przybili sobie piątki, a ja no cóż, otworzyłam buzię jak karp, a potem ją zamknęłam, urażona ich planami.
- No okej, fajnie się gadało, ale my musimy już iść, prawda Oli? - popędzałam go.
- Nie prawda, chciałaś jeszcze kurczaka kupić. - po raz kolejny zmordowałam go wzrokiem. A ten jak zwykle się głupio cieszył.
- Nie szkodzi, ja też się właśnie wybierałem do kasy. - odezwał się ten nieproszony. - Daj, poniosę ci koszyk.
- Nie trzeba. - bąknęłam, ruszając przed siebie.
- Ale z ciebie dżentelmen, wujku.
Wyprzedziłam ich i do kasy doszłam swoim tempem. Słyszałam tylko jak chichoczą i czułam, że ten cały Aleks gapił mi się na dupę, serio. To było dość niekomfortowe. Miałam ochotę zasłonić tą część ciała koszykiem, ale znając życie, wyglądałabym komicznie.
- Jeszcze się z nim trzymasz? - szepnął mi do ucha, wystawiając swoje zakupy na taśmę.
- Żyjesz w błędzie. Prawda jest taka, że Oliwier to bardzo pociesze dziecko o szerokich zainteresowaniach. - zacytowałam jego słowa, ironizując.
- Rzeczywiście, uważaj, bo ci zaraz uwierzę. - prychnął.
- Trzeba być ślepym, żeby tego nie zauważyć.
- Mhm, czyli będziemy teraz sobie w oczy skakać, tak przy ludziach, zaraz pokłócimy się o to, kto będzie płacić. Romantycznie, nie sądzisz?
Pokręciłam głową, uśmiechając się z przekorą. Wolałam zostawić to bez komentarza, bo znając mnie i znając już go, wyszłaby z tego niezła afera. Tak, afera rodziców. Bo jakby nie patrzeć, był z nami Oliwier i wszystko wyglądało dość podejrzanie. Zapłaciłam za swoje zakupy i stanęłam za kasą, czekając aż Oliwier wygramoli się z kolejki i odbierze swoje new słuchawki, których okrutna niania nie chciała mu kupić.
- Wujek Aleks proponuje podwózkę. Zgadzamy się, czy idziemy z buta? Ja wolę to pierwsze.
- Muszę wejść jeszcze do banku, czyli idziemy z buta. - jeszcze tego brakowało, bym miała siedzieć z tym debilstwem w jednym samochodzie.
- Tak się składa, że też muszę jechać do banku, więc nie ma sprawy. - znów się odezwał nieproszony z tym triumfalnym uśmieszkiem! Grr!
- Siedzę z przodu! - oznajmił młody, a raczej krzyknął i poleciał do samochodu jego pseudo wujka. Gdyby wiedział, jak ten jego wujaszek go nie lubi.
- Robisz to specjalnie?
- Ale co? - udawał głupiego. Nie musiał nawet udawać, bo i bez tego szło mu całkiem nieźle. Zaśmiałam się z kpiną pod nosem i wsiadłam do samochodu. Oczywiście na tyły, bo Oliwier jak coś sobie postanowi, to nie odpuści.
Obskoczyliśmy bank, a także objechaliśmy trzy razy rondo, bo Oliwier chciał driftu. A ja o małe co driftowałabym zębami po szybie, bo piraci drogowi są wśród nas. Co gorsze, bo wypadki chodzą po ludziach, driftować mogłam też po asfalcie. Odetchnęłam z ulgą, gdy zatrzymaliśmy się pod domem Winiarskich.
- Może wejdziesz wujku? Karina będzie robić ciasto, a my możemy przetestować słuchawki. - zaproponował wcielony diabeł. Zmrużyłam złowrogo oczy do lusterka, w które, jak przewidziałam, spojrzał Aleks. Uśmiechnął się jedynie, po czym odmówił. Uff! I odjechał. Alleluja!
- Od dzisiaj jesteś moim wrogiem number one, wiesz? - syknęłam.
- Wiem. - odpowiedział dumnie, jakby przyjmował moje wyzwanie na klatę. - Zauważyłem, że nie lubisz się z wujkiem Aleksem. Ja go też nie lubię. Przez cały czas udawałem. Głupi się nabrał i kupił mi jeszcze słuchawki. - roześmiał się, a ja normalnie trzepnęłabym go w łeb za jego odzywki, ale skoro i ja za nim nie przepadałam, to po jakiego grzyba?
- Wiesz, chyba będą jeszcze z ciebie ludzie. - stwierdziłam, przytulając go ochoczo do siebie.
Niestety radość zniknęła szybciej, niż przewidziałam. Co prawda Winiarski nie miał teraz w planach treningu, ale zakładałam, że pewnie gdzieś wyszedł, jak zawsze w poniedziałki. Tym razem był w domu i twierdząc po jego minie chyba czekał na Oliwiera.
- Gdzie byliście tak długo?
- Byliśmy w sklepie, bo Karina obiecała mi upiec ciasto za piątkę z plastyki. - odpowiedział na odchodne młody, od razu kierując się do kuchni.
- Chodź tu, jak z tobą rozmawiam! - wrzasnął. Oli wrócił i stanął niechlujnie przed ojcem. - Za co dostałeś tą piątkę?
- No z plastyki!
- Ale za co? Za rysunek?
- Za obrazek rodziny, chcesz pokażę ci. - wyjął pospiesznie z plecaczka teczkę i pokazał obrazek tacie. - Ale nie pokazuj Karinie, bo nie kazała siebie na nim malować.
- Słyszałam. - odchrząknęłam. Oparta o framugę drzwi, przyglądałam się obydwóm.
- Soreczka nianiu najukochańsza, ale ten obrazek bez ciebie nie miał kolorów po prostu. - uśmiechnął się do mnie z szelmowskim uśmieszkiem.
- A gdzie mama? - sapnął Winiarski, podsuwając mu pod nos rysunek. - No gdzie?!
- No tu! - wbił paluszka w kartkę. - Ślepy jesteś? - rzucił, a chwilę potem żałował, że to powiedział. Podreptał w moją stronę i schował się pomiędzy moimi nogami.
- Jak ty się w ogóle odzywasz do mnie?! Nie jestem twoim kolegą! - krzyczał. - Chodź tu!
- Wolę nie. - szepnął drżącym głosikiem, a ja jedynie pogłaskałam go po głowie i szepnęłam, by poszedł i przeprosił. Bo co jak co, ale przeprosiny w tym momencie należały się Michałowi jak nigdy. Stał przed Winiarskim ze spuszczoną głową. Wyglądało to jakby zaraz miał być wydany na niego wyrok.
- Przepraszam tato, nie chciałem tego powiedzieć. - wyszeptał piskliwym głosikiem. Byłam z niego dumna. Potrafił przyznać się do błędu, a to było naprawdę wiele jak na dziecko w jego wieku.
- Ale powiedziałeś. Kara na PlayStation. - odparł chłodno.
- Na trójkę czy na dwójkę? - zaśmiałam się pod nosem, słysząc jego pytanie. Szybko jednak stłumiłam śmiech dłonią.
- Na ten i na ten. Do odwołania.
- Kurcze. - sapnął Oliwier, zrezygnowany. Chyba zrozumiał, że mógł nie przypominać, że posiada dwa PS.
- Coś jeszcze? - warknął, patrząc na syna z ukosa.
- Nie, tatusiu. Jeszcze raz bardzo cię przepraszam, że nazwałem cię ślepym. Wcale tak nie myślę. - skruszony podszedł do Winiarskiego i przytulił się do jego nóg. A kiedy Winiarski stał jak słup, on dodał: - Przytulisz mnie? Dawno mnie nie przytulałeś.
I to chyba zadecydowało o tym, że pewna część serca Winiarskiego po prostu pękła.
Kiedy się tak przytulali, zrozumiałam, że chwila spokoju im obydwóm dobrze zrobi, dlatego wzięłam się za pieczenie tego ciasta, które powinno się już teoretycznie piec, a apetyczna woń rozchodzić po mieszkaniu, ale jak powszechnie wiadomo, co się odwlecze, to nie uciecze.
- Zaczęłaś beze mnie?
Aha, czyli nie potrzebowali czasu dla siebie.
Młody wszedł do kuchni i wdrapał się na krzesło, tym samym nurkując palcami w czekoladowym kremie. Trzepnęłam go w łapska, ten jeden zrobił niewinną minę i przypomniał mi, że to jego nagroda i raczej można mu robić z nią, co zechce. Miał rację, skurczybyk mały.
- Tata coś mówił jeszcze na temat rysunku? - zapytałam, formując ciasto.
- Tylko to, że ładnie wszystko namalowałem, i że mam po nim talent. Bo nie wiem czy wiesz, ale mój tata całkiem dobrze rysuje. Ale śpiewać zupełnie nie potrafi, nie to co ja. Chcesz posłuchać?
- A co dla mnie zaśpiewasz?
- Pomarańczowe lato, znasz? - kiwnęłam głową na nie. - Domyśliłem się. To może jakąś piosenkę Dżemu? Tata często ich słucha, niektóre znam już na pamięć. - znów pokiwałam przecząco głową. - Jeezus, to co ty znasz tylko kolorowe kredki? - załamał ręce, podpierając się na łokciach i bacznie przyglądając się moim poczynaniom.
- Wiesz Oliwier, bo nie wszyscy w swoim życiu uwzględniają muzykę.
- W ogóle nie słuchasz muzyki? - pisnął oszołomiony.
- Oczywiście, że słucham, na przykład jak jadę samochodem, albo czasami zdarza mi się podsłuchać coś w radiu, ale generalnie nie zapamiętuje wszystkich, dlatego być może nie znam twoich hitów. - wzruszyłam ramionami, wkładając ciasto do piekarnika.
- Jak uda się tobie tutaj popracować, to będziesz je znała, obiecuję. - oznajmił mi, a ja zmarszczyłam czoło.
- Co to znaczy, jak uda?
- No bo dużo niań uciekało przed tatą, mówiłem ci już o tym.
- Obiecywałam, że zostanę. - przypomniałam mu z nawiązką.
- Obiecywałaś też, że zabierzesz mnie w milion miejsc, w których jeszcze nie byłem. I gdzie są te miejsca, proszę mi powiedz?
- Zważ na to, że jestem tu od soboty, a dzisiaj mamy poniedziałek. - broniłam się.
- Sratata. - bąknął. Jakbym słyszała siebie, serio! - Obiecałaś też, że będziemy jeździć do mamy. - wyszeptał ledwo słyszalnie.
- Mówiłam, że w weekendy. W ten się nie udało, więc może w następny. - zmierzyłam go podejrzanym wzrokiem. - Hej, czy ty mi wypominasz, co mam robić? O ile wiem, to dorosły podejmuje decyzje o ważnych sprawach. Więc proszę skończ, bo zrobi się niemiło.
- Czy Oliwier sprawia jakieś problemy? - do kuchni znienacka wpadł Winiarski i jedyne, co mnie wtedy zastanawiało to to, czy słyszał naszą rozmowę.
- Czy ja wiem.. - zaczęłam, a gdy zobaczyłam przerażony wzrok Oliwiera, powiedziałam, że młody to czysty aniołek. No bo, jakby przymknąć jedno oko, drugie, przechylić głowę, to całkiem milutki jest.
- Mówiłem tylko, że nie umiesz śpiewać tak dobrze jak ja. Chciałem coś Karinie zaśpiewać, ale ona nie ma pojęcia o naszych hitach, tato. - narzekał, tym samym tłumacząc się. Tymczasem Winiarski zanurkował palcem w czekoladowym kremie, który swoją drogą ubywał niczym woda w umywalce, i gdyby Senior był mniejszy i młodszy, dostałby po łapach.
- Mu już nie zdzielisz po łapach? - zarzucił mi złowrogo.
- Ja? Przecież to twoja nagroda. - wytknęłam mu język i zajrzałam do piekarnika. Oliwier w tej sytuacji nie mógł nic zrobić, gdyż przerażała go myśl o tym, że gdyby zdzielił ojcu, dostałby trzy razy mocniej.
- Hm - zaczął głośne myślenie Winiarski. - A ja puszczę wam coś ,czego obydwoje nie znacie.
- Tato, ustaliliśmy, że będziemy najpierw testować jakość muzy. - skomlał młody. Winiarski tylko machnął na niego ręką i włączył płytę w radiu na parapecie. (David Deeja&Ami-Trumpet Lights)
- O taak - zaczął w rytm muzyki poruszać głową, a nawet ciałem. O Józefie, Maryjo z dzieciątkiem Jezus, watę miałam w nogach!
- Kto ci to podesłał? - zapytał zażenowany syn.
- Turecki hicior, co chcesz? - tanecznym krokiem podszedł do syna i zaczął wywijać przed nim, a młody tylko prychnął i oznajmił mi, że to on go tego nauczył. - Mario z Turcji wyłapał z radia. Dobre, co nie?
Musiałam przyznać, że muzyka całkiem dobra, wpadająca w ucho, aż chce się tańczyć, ale nie tak jak Winiarski, który no krótko mówiąc, potrafił wywijać bioderkami, łącząc to z pracą nóg, rąk i w ogóle całym ciałem.
- Mówiłeś, że potrafi malować, nie potrafi śpiewać, ale że taniec ominąłeś? - zażartowałam.
- Ominąłem, bo myślałem, że tata nie lubi tańczyć, ale widocznie się pomyliłem.
Ta nasza rozmowa bardziej podchodziła pod krzyki, bo nagłośnienie radia było nadzwyczajnie duże. A Winiarski, no cóż robił swoje, dopóki muzyka się nie skończyła. A najgorsze było w tym wszystkim to, że nawet gdybym chciała, nie potrafiłam oderwać od niego wzroku.
- Ale się zmęczyłem. - sapnął Senior, dosiadając się do nas.
- Rzeczywiście, było to bardzo męczące. - odezwałam się w woli usamowolnienia, bo przecież idiotycznie wyglądałoby, gdybym się w ogóle nie odzywała w towarzystwie Winiarskiego, który w odpowiedzi obrzucił mnie wzrokiem, jakby zaskoczony, że się właśnie odezwałam.
- Karina ma rację. Staruszek już z ciebie. - zażartował tym razem młody. W odwecie dostał po łbie. Nie żeby tak specjalnie, to było upozorowane.
- Który ma ochotę na gorącą czekoladę z bitą śmietaną? No bo cóż, na ciasto będziecie musieli trochę poczekać.
- Ja, ja, ja! - wyrwał do przodu Oli. - A tata nie chce, odchudza się.
- Przepraszam synu, ale gdzie ty tu widzisz spasłego ojca, co?
- Ile bitej śmietany? - wtryniałam się im w zdanie i wcale nie czułam się źle. A kiedy Oli odpowiedział, że chce kupę śmietany, Winiarski zmierzył go wzrokiem. Od razu się poprawił, mówiąc, że miało być kupę radości.
No i tak sobie żyliśmy, dopóki Winiarskiemu znowu coś nie odwaliło, ale nie byłoby tego, gdyby znowuż to Oliwier czegoś nie odwalił. A poszło o słuchawki od pseudo wujka Aleksa. W sumie nie zrobił nic złego, po prostu chciał się pochwalić. Ale kiedy zaczął opowiadać, skąd to ma, od kogo dostał i takie tam, Winiarski zmienił swoje zachowanie diametralnie i o takie za przeproszeniem gówno, Oliwier oberwał po głowie i nie oszczędzę wam więcej szczegółów, bo po dupie też dostał. Oczywiście nie byłoby bicia i krzyku, gdyby Oli nie zaczął pyskować ojcu, a był moment podczas obrywania się młodemu, kiedy to zaczął go przepraszać. Niestety Winiarski bez skrupułów zagonił go do pokoju, skąd słyszałam już tylko krzyki i płacz młodego. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym się nie wtrąciła. Dlatego chwilę później stałam w drzwiach pokoju Oliwiera i z przerażeniem patrzyłam na to, co wyprawiał jego ojciec.
- Przestań! - wrzasnęłam na niego, a on szybko odwrócił się w moją stronę. - O głupie słuchawki będziesz go teraz nękał?! Masz coś jeszcze w tej głowie?!
- Akurat nie ty będziesz mi mówić, co mam robić! - wysyczał, rozwalając kolejną grę młodego i wyrzucając ją za okno.
- Facet, jesteś psychiczny! - stwierdziłam, podbiegając do Oliwiera, siedzącego na łóżku. - Hej, boli cię coś?
- Nie, bardziej boli to, że tata rozwala mi wszystkie zabawki. - zapłakał w moje ramię, a ja przytuliłam go i pocałowałam w głowę. - Karina zrób coś, zabierz go stąd, nie chcę mieć takiego taty.
W tym momencie coś we mnie pękło, coś niebywałego, coś co kazało mi wstać i stanąć twarzą w twarz z Winiarskim.
- Słyszysz, co mówi o tobie syn? - zaczęłam, przerywając mu jego czynność. - Słyszysz to kurwa?! On nie chce mieć takiego ojca, chce mieć normalnego, takiego, który uderzy, kiedy trzeba, a nie wtedy, kiedy ma na to ochotę! Jesteś jakimś psycholem, padło ci na mózg! Po co rozwalasz mu jego zabawki? To tak jakby ktoś rozwalił ci twój treningowy sprzęt, ba buty czy piłkę! Czemu mu to robisz? - wyrzucałam z siebie. - Co powoduje, że raz jesteś taki uczuciowy wobec niego, a raz taki wybuchowy? Człowieku, co się z tobą dzieje?!
- Nie wiem - odpowiedział zmieszany. - Kurwa, nie wiem. - i wyszedł, tchórz jeden wyszedł, a ja zostałam sama z tym bałaganem, ale co najgorsze zostałam sama z roztrzęsionym Oliwierem, który do siebie dopuszczał już tylko mnie. Kiedy ponownie wzięłam go w swoje ramiona, cichutko wyszeptał jedno polecenie, które zadecydowało o tym, że definitywnie postanowiłam wypowiedzieć wojnę Winiarskiemu.
- Chcę do mamy, proszę zawieź mnie do mamy.
bez humoru, kompletnie. Skra ponownie przegrywa, a kibice, no cóż, cytują znany Nam wszystkim cytat, który chyba stanie się znakiem rozpoznawczym Bełchatowskiej drużyny. ja naprawdę wierzę w Skrę, wierzę w ich możliwości, wierzę w ich potencjał i grę, ale to, co obecnie wyprawiają jest nie do pomyślenia. jeden wielki szok! przydałby się nowy transfer, nie sądzicie? bo trener Nawrocki ma naprawdę małe pole do manewru, szczególnie teraz, kiedy z kontuzją na ławce siedzi Winiarski i Atanasijevic. wracajcie, chłopaki! ;<
mam nadzieję, że rok 2013 przyniesie więcej woli walki i chęci zwycięstw. przede wszystkim życzę sobie, Kibicom, zawodnikom zdrowia, bo bez tego nie da rady ruszyć z dołka, w którym - MY kibice - i Bełchatowianie aktualnie siedzimy i jak na razie nic nie zwiastuje na to, żebyśmy mieli się podnieść. bo ileż to można cytować "Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce"?
poza tym, czytelnicy, życzę Wam dużo dużo szczęścia i pomyślności w nadchodzącym Nowym Roku. tym, którzy piszą - dużo weny twórczej i zapału do pracy. tym, którzy czytają - dużo cierpliwości i wyrozumiałości, co do nas piszących :) Bawcie się i pijcie!
Bieenia będzie sobie siedzieć w domku, w ciepłym wyrku z kartonem chusteczek. Tak, spędzam Sylwestra z Polsatem. Cieszę się bardzo z tego powodu ;>
*no i kierwa doczekałam się tej publikacji, od której zacznie wszystko się zmieniać.
Winiarski ma rozdwojenie jaźni. Taką diagnozę mu stawiam. A Aleks jest jakiś zaćmiony, jak można mówić, że Oliwer jest zły, przecież to najcudowniejsze dziecko pod słońcem.
OdpowiedzUsuńJeden rozdział, a ja zmieniałam nastrój, jakbym co najmniej okres miała i nieszczęśliwą miłość za sobą. Oliwier jest tu jedynym normalnym osobnikiem płci męskiej. Takie cudowne dziecko nie zasłużyło na takie traktowanie. Winiar się zagubił, a Aleks to większy dzieciak niż Oli i tyle. Karina będzie miała ciężkie zadanie, ale kto jak nie ona? Ona sobie z tym poradzi, ja to wiem. :) A Skra... No cóż. Piąty atakujący by się przydał.:P A tak na serio, to ja tam głęboko wierzę, że będzie dobrze. Pierniczyć Puchar Polski, teraz jest praktycznie bezwartościowy, skupić się trzeba na LM i tyle. Dadzą radę chłopaki, jeszcze się doczekamy spektakularnych zwycięstw! Sylwester z Polsatem wymiata, tyle osób się na niego wybiera.xD Wiedz, że nie jesteś sama. :P [oszukac-serce]
OdpowiedzUsuńJa czekam na taki przełom, że Winiar będzie dobrym ojcem i powie o swoich problemach Karinie i będzie wszystko dobrze ^^ a widać że Oli to wodę by podpalił wiec takim aniołkiem też nie jest.. i kto teraz ma racje... Winiar czy Alek. Oj ja nie wiem komu ufać tutaj, ale widać że Winiar ma straszne problemy... a Aleks jest za bardzo pewny siebie... hym hym trudny wybór ale mam już swoje typy :)
OdpowiedzUsuńgenialny! Wreszcie może się zmieni, dodaj szybko kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne...! absolutnie zajebiste! Takie oryginalne i inne od wszystkich!
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://wont-you-just-give-it-up.blogspot.com/
dzięki za życzenia i oczywiście nawzajem!!
pozdr. :*
Z każdym rozdziałem wpadam w coraz większy zachwyt! :) Uwielbiam to czytać! Czapki z głów! :)
OdpowiedzUsuńWiniar chyba ma jakieś rozdwojenie jaźni! Nie rozumiem jak można być tak okrutnym wobec własnego dziecka! Mam nadzieję, że to, że Karina zdecydowała się przeciwstawić Michałowi i wypowiedzieć mu wojnę, przyniesie jakieś efekty. Może w końcu coś w nim pęknie i zrozumie, że źle postępuje.
Aleks mnie również denerwuje, bo zgrywa takiego cwaniaczka,który osiąga w życiu to, co chce. A Karina ma takiego pecha, że zawsze go spotyka w najmniej oczekiwanym momencie... Podejrzany typ!
Najlepszy z tego wszystkiego jest Oliwier! Skradł moje serce od samego początku! :) Patrząc na jego różne zdjęcia w necie do tej pory, wyobrażałam go sobie dokładnie tak samo, jak Ty go teraz opisujesz. Serio. :) Pękłam ze śmiechu jak przeczytałam, że ściemniał, że lubi pseudo wujka Alka, żeby tylko ten kupił mu słuchawki. :D Szczwana bestia mała! :D A i Karina strasznie się do Olego przywiązała i bardzo zależy jej na dobru tego dziecka. Podejrzewam, że zrobi wszystko, by malec znów był szczęśliwy.
Życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku,oby był lepszy od poprzedniego! :)No i przede wszystkim dużo weny i zapału do pisania! :)
A już było tak pięknie. Tańczący Winiar, ech jak sobie przypominam filmik Igły, to aż sama się uśmiecham do siebie. Nie wiem, czy ten facet cierpi na jakieś rozdwojenie jaźni, czy coś, ale generalnie to ma jakiś poważny problem z sobą.
OdpowiedzUsuńZachowanie Michała jest po prostu nienormalne. Jak on tak może traktować własnego syna? Chyba nigdy tego nie zrozumiem. Karina dobrze zrobiła stawając w obronie Oliego. Może gdy Karina zawiezie go do matki, Michał wreszcie zrozumie jaki ogromny błąd popełnił i wreszcie doceni swojego syna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Oliwier nie jest aż taki grzeczny, też ma swoje za uszami, ale to nie usprawiedliwia Winiarskiego aby tak go traktował. Raz jest miły, potem za chwilę dostaje jakieś nerwicy, albo coś. Kto normalny się tak zachowuje??. To co usłyszał od Oliwiera a potem od Kariny ze mały nie chce mieć takiego taty to chyba da mu myślenia i te słowa niani małego będą powodem do zmiany zachowania "seniora". Mam nadzieję Skalska pomorze Winiarowi uporać się z jego problemami., bo on je ma na pewno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
co ten Winiarski odpierdala? raz milutki i ułożony ojciec, a raz najnormalniejszy psychopata i niszczyciel dziecięcych zabawek. nie dziwię się, że Oliwier chce do mamy, ja na jego miejscu też bym chciała.
OdpowiedzUsuńDużo weny w Nowym Roku życzę! :D
Zapraszam na epilog na http://siatkarscy-herosi.blogspot.com/ oraz prolog nowego opowiadania na http://matrymonialna-zawierucha.blogspot.com/. Jeżeli nie czytasz, zignoruj. Pozdrawiam, Caroline. :*
UsuńBiedny Oliwier. Michał powinien udać się do jakiegoś specjalisty, serio. Ten człowiek jest nieobliczalny. Dobrze, że Karina postawiła się Winiarskiemu. Może to teraz coś zmieni?
OdpowiedzUsuńA ja i tak wierzę, że Winiarski senior pęknie. :)
OdpowiedzUsuńTrochę do nadrobienia miałam, ale dałam radę ;) Kurcze, Winiar ale ty cham jesteś! Biedny Oli, przecież ten matoł się nad nim znęca! Chwała za tak wspaniałą opiekunkę, która mam nadzieję, otworzy Michałowi oczy na wiele spraw :) Nurtuje mnie kilka pytań, między innymi co jest na linii Winiar - Aleks no i oczywiście jak to było z przeszłością naszej kochanej Kariny i kim jest ten tajemniczy facet. Mam nadzieję, że Michał weźmie sobie słowa Oliego na temat niechęci do posiadania takiego ojca do serca i postanowi się zmienić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*
Karina postąpiła wspaniale-powiedziała w końcu Winiarskiemu co myśli o jego "metodach". Może w końcu Michał zastanowi się nad tym jak traktuje swojego syna?
OdpowiedzUsuńu mnie pojawiła się nowa notka ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam :)
http://wont-you-just-give-it-up.blogspot.com/
Boję się Oliwiera, nie jestem pewna dlaczego, ale się go boję. Starszego Winiarskiego też, Aleksa też, ale najbardziej boję się Oliwiera. Mówi się, że dziecko jest najbardziej niewinne, ale mam wrażenie, że w małym Winiarskim kryje się jakaś tajemnica.
OdpowiedzUsuńJej, jak mi się taki niestabilny emocjonalnie Michał podoba.
OdpowiedzUsuńRaz sukowaty, a raz ciepły. I Aleks, taki pewny siebie i z deczka chamski, a mnie to strasznie odpowiada.
I ja już chcę nowy rozdział ;)
Winiarski zachowuje się jak chory psychicznie! Oby Karina pomogła mu jakoś. Aleks jest dla mnie za cwany i jestem ciekawa co zaszło między nim a Michałem.
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na: http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Zapraszam na nowy rozdział na -
Usuńhttp://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Jak ja nie lubie tego Wniarskiego to jakas poezja jest!
OdpowiedzUsuńChociaz... Nie, ja go nie lubie tylko jak wpada w stan w ktorym krzywdzi Olwiera, bo tu juz jest zecydowanie za duzo.
No to ja czekam na to, jak wszystko zacznie sie zmieniac. :)
Pojawił się dziewiąty rozdział na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com , serdecznie zapraszam.
OdpowiedzUsuńKarina Michałowi wreszcie do rozumu przemówiła!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. ;)
To jest świetne po prostu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
mam 13-stkę :) zapraszam serdecznie
OdpowiedzUsuńhttp://wont-you-just-give-it-up.blogspot.com/ :D
kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńpowinien być wczoraj, a jak nie wczoraj to dzisiaj... ale chyba go nie będzie. przestój -.- postaram się dodać coś w tygodniu. obiecuję.
Usuńuwielbiam,a Michał powinien się leczyć.
OdpowiedzUsuńCo do Skry - nasze Skrzaty zapomniały jak się gra,ale mimo wszystko wierzę,że PP MP LM będzie nasza .
zapraszam do siebie :
maybevolleylove.blogspot.com/
Opowiadanie super! Masz świetny styl pisania :) Już nie moge się doczekać kolejnego rozdziału, codziennie wchodzę na Twojego bloga z nadzieją na nowy kawałek historii :>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)
Pojawiła się pierwsza część opowiadania na greens-art-handmade.blogspot.com, życzę miłej lektury. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział:)
OdpowiedzUsuńCzwarty rozdział na spalone-fotografie.blogspot.com, serdecznie zapraszam. ;)
OdpowiedzUsuńDodaj coś, bo wyczekuję od soboty z utęsknieniem! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do śledzenia moich poczynań.
http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/
kiedy nastepny?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, troszkę dziwnie mi się czyta o tak... Ja wiem, negatywnie powalonym Winiarskim i Atanasjevićiu? Przyzwyczajona byłam do ukazywania ich w zupełnie innym świetle, szczególnie tego pierwszego. Ale to chyba dobrze, że w końcu jest coś innego, :3
OdpowiedzUsuńAle chol.ernie szkoda mi Oliwiera... I martwię się o niego. Oby Karina jakoś temu zaradziła, bo to jest wręcz chore.
Pojawiła się druga część opowiadania na greens-art-handmade.blogspot.com, serdecznie zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńKiedy się coś pojawi? /Ola
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na:
OdpowiedzUsuńhttp://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
Zapraszam również na moje nowe opowiadanie:
http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Wpadłam w nałóg. Potrafię zajrzeć na twojego bloga kilkanaście razy dziennie, by sprawdzić, czy nie pojawiło się coś nowego. Zdecydowanie to nałóg, ale jeszcze nie wiem jak go nazwać. Hahaha.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. Michał i Karol czekają
http://zostan-tu.blogspot.com/
Kurde, Winiar to ma na serio jakieś rozdwojenie jaźni, raz jest miły, raz wręcz przeciwnie, nie ogarniam
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/ :)
Jestem zafascynowana. Prosze o nowy rozdzial blagam.. :3
OdpowiedzUsuńcudowne opowiadanie! nie komentowałam wcześniejszych rozdziałów, ponieważ dopiero dzisiaj znalazłam Twojego bloga. dziewczyno, jak Ty dobrze piszesz! Aż chce się to wszystko czytac. Winiarski z jednej strony totalny egoista, z drugiej uczuciowy mężczyzna-cudownie piszesz! :) jestem ciekawa kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej! jeżeli możesz to informuj mnie o nowościach na: all-world-volleyball.blogspot.com
OdpowiedzUsuń